Wiedziałam, że kiedyś ten czas nadejdzie, że nie zawsze będzie lekko i przyjemnie. Spokojne treningi na pewno mam już za sobą. Ale sama tego chciałam i dalej chcę. Wiem po co to robię i wiem co ma być na końcu tej drogi. Pierwszy odcinek nazywa się “Tokio”.
Kiedy zobaczyłam mapkę, pooglądałam ją w google earth zapragnęłam już tam być, na trasie maratonu. Ciągnie mnie niesamowicie, ale wiem, że przede mną jeszcze sporo pracy. Jestem mniej więcej na półmetku treningów, a teraz czeka mnie najgorętszy okres.
Wczoraj wyszłam na Agrykolę żeby zrobić chyba jeden z trudniejszych treningów jaki miałam do tej pory w planie treningowym. Niestety, gdy dojechałam na miejsce okazało się, że zamiast bieżni jest lodowisko i ogromna mgła. Zaczęłam truchtać, ale jakoś nie widziałam tego treningu. Przypadkiem spotkałam Anię, trenerkę i ustaliłyśmy, że trening przekładam na dziś, a wczoraj tylko moje ukochane rytmy i do domu.
Dziś dostałam za to w nagrodę super pogodę i większą moc w nogach. Nie ryzykowałam już wyjazdu na Agrykolę i postanowiłam skorzystać z dobrodziejstwa Wilanowa i długiej trasy do Powsina — ok.5 km szerokiej drogi, bez świateł, ale za to z innymi biegaczami, rowerzystami i miłośnikami czworonogów. Trening interwałowy w drugim zakresie obejmował 4km rozgrzewki + 3 x 3km w tempie 4:40-4:45 w przerwie 3 minut i 1 km schładzania. Zastanawiałam się jakie tętno będę mieć i czy uda mi się złapać zakładane tempo. Po pierwszych 4km zatrzymałam się, zrobiłam kilka ćwiczeń rozciągających i ruszyłam na interwały. Tu znów pomocny był mój zegarek TomTom. Zaprogramowałam go wcześniej, więc potem tylko zostało trzymanie odpowiedniego tempa. Średnie tętno na każdym z trzech km wyszło 165, 171, 169 więc fajne, a w sumie udało mi się zrobić 16km. Bardzo zadowolona jestem z dzisiejszego treningu, pozytywnie zmęczona, ale wiem też już jakie tempo będzie ze mną w Tokio 🙂 W nagrodę po wysiłku zjadłam białe pieczywko – raz na jakiś czas to i mnie wolno 😉
A jutro długie, wolne wybieganie ze znajomymi po Kabatach, więc troszkę odpocznę przed kolejnym, jeszcze bardziej intensywnym tygodniem. Plan dostałam.. siedzę, czytam i dumam. Potem zostanie już tylko pobiegać.
5 komentarzy
Justyna Lasota
7 stycznia 2014 at 14:17Ola jestes zarabista! Uwielbiam ludzi z takim zapalem I ambicja!
Ola Mądzik
8 stycznia 2014 at 00:28dziękuję! Mam nadzieję, że jak będę za oceanem to spotkamy się 🙂
Przemek Czuba
9 stycznia 2014 at 11:28Piękne cele. Tylko pozazdrościć. Trzymam kciuki za realizację. 🙂
Ola Mądzik
9 stycznia 2014 at 12:08śliczne dzięki!
Justyna Lasota
9 stycznia 2014 at 19:09Z mojej strony masz 100% gwarancje 🙂