Falenica to bieg, który na zawsze pozostanie w mojej głowie. Prawie 10km po leśnych wydmach – 3 pętle po 7 podbiegów każda. W sumie jest 6 rund biegu, z czego liczą się 3 najlepsze starty, a ostatnia, 6-ta runda nie jest brana pod uwagę. Na medal trzeba sobie zasłużyć, a nie jedna osoba twierdzi, że Falenica potrafi dać w kość.
Runda 1.
Rok temu z powodu kontuzji nie biegałam, ale jeździłam kibicować znajomym i robić zdjęcia. W tym roku planowałam, razem z drużyną Albatrosów, powalczyć o medale. Pierwszy start, pamiętnego 7 stycznia i totalna klapa. Nigdy wcześniej nie zeszłam z trasy biegu, a zdarzyło się to właśnie w Falenicy. Długo nie mogłam sobie tego w głowie poukładać. Niby wtedy wiedziałam czemu tak się stało, a teraz wcale nie jestem pewna, że wiem. Postanowiłam odgryźć się za ten falstart.
1/5 –> 0
Runda 2.
Na kolejny bieg nie dotarłam – impreza rodzinna, ale kibicowałam z daleka moim. Drużyna radziła sobie świetnie i zajmowaliśmy po tym biegu 4-te miejsce z czasem 215:02.
2/5 –> 0
Runda 3.
28/01/2016. Byłam przygotowana na nią fizycznie, ale psychicznie się bałam. Wiedziałam, że muszę zawalczyć, bo inaczej do końca cyklu będzie mi się w głowie tłukło, że nie umiem biegać po Falenicy. Bo i chyba nie umiem biegać pętli. Ale tego dnia biegło mi się rewelacyjnie. Jak to mówią – “noga podawała”. Zagrało wszystko. I mimo lodu na trasie pobiegłam według mojej opinii bardzo dobrze. Nogi do końca pracowały ze mną, głowa się nie buntowała, a ja byłam szczęśliwa na mecie. Nie było umierania czyli jest światełko, że gdzieś zapasy sił jeszcze są. Drużynowo wskoczyliśmy na 2 miejsce a mój czas: 49:51.
3/5 –> 1
Runda 4.
11/02/2017
Już widziałam na co mnie stać. Nie bałam się Falenicy. Nie bałam tych podbiegów, ani zbiegów. Przygotowałam sobie specjalnie buty na tą rundę. W stare Asics Fucji Trainer 2 wkręciłam wkręty, które wierzyłam, że dadzą mi przyczepność. Z takim zabezpieczeniem łatwiej oszukać głowę i nie bać się zbiegów. Porządnie się rozgrzałam i byłam gotowa. Zaczęłam dobrze. Powtarzałam sobie, że biegnę dla siebie, swoim tempem, nie ścigam się z nimi. Znów pogubiłam się w liczeniu podbiegów, a to był dobry znak. Udało mi się cały bieg trzymać równe tempo, a na mecie byłam o 1:41 s szybciej niż podczas rundy 3. Awans z miejsca 17 na 14 w kategorii wiekowej – a jeszcze jedna runda przede mną.
4/5 –> 1
Runda 5
25/02/2016
To był ważny start nie tylko dla mnie, bo walczyłam o 2 miejsce w kategorii wiekowej, ale przede wszystkim walczyliśmy drużynowo o utrzymanie miejsca na podium. Miałam za sobą ciężki treningowo tydzień. Mocne wybieganie w niedzielę, czwartek “drabinka” biegowa, a jeden dzień to mało na odpoczynek. Plan był, że wszystkie kółka muszę pobiec po 16 minut. Już na pierwszym czułam, że nie ma świeżości w nogach, że będzie ciężko, ale będę walczyć do końca, bo nie mogę i nie chcę zawieść drużyny. Pierwsza pętla i 15:30 na zegarze. Pobiegłam dalej z myślą, że ciut zapasu jest, ale nie będzie łatwo. Rano spadł świeży śnieg, w wielu miejscach był mokry piach, co nie pomagało w bieganiu. Druga pętla i równe 16:00. Nie czułam, żebym mogła coś jeszcze zawalczyć. Przede mną biegł Mario i dopingował, że jest dobrze, że dam radę. Kiedy byłam na ostatnim zbiegu nie miałam już sił gonić do mety. Ale tylko pozornie. Usłyszałam jak cała drużyna kibicuje na mecie i wtedy poczułam, że jeszcze siły są, że chcę przyspieszyć przede wszystkim dla nich. Na mecie pojawiłam się z czasem 47:27 czyli lepiej o 43 sekundy od poprzedniego startu!
Ostatecznie zajęliśmy pierwsze miejsce drużynowo! A ja uplasowałam się na 2-gim miejscu w K35! Do tego wskoczyłam na 13 miejsce w Open Kobiet z czego jestem mega dumna. Odczarowałam chyba Falenicę. Teraz czekam 3 tygodnie na uroczyste wręczenie medalu. Warto było! Po stokroć tak.
5/5 –> 1
No Comments