Co to jest Kingrunner? To pierwsza gra biegowa. Część z Was pewnie w nią już grała, część słyszała, a jest też pewnie grupa nie wie o czym piszę. I to do niej kieruję ten wpis.
Dzięki zaproszeniu od Polska biega, mogłam wziąć udział w I Mistrzostwach Blogerów w Kingrunnera. Przyznaję, że należałam do drugiej grupy, która znała grę, ale jakoś się nie składało, żeby w nią zagrać.
To był idealny moment dla mnie. Wracam powoli do biegania i takie spotkanie, z innymi biegaczami oraz możliwość startu, chociażby w wirtualnym biegu, mocno motywuje.
Cała impreza miała miejsce w Pook Pasta na warszawskich Kabatach. Dotarłam lekko spóźniona, ale udało mi się jeszcze przed zamknięciem Biura Zawodów. Po sprawdzeniu danych, otrzymałam pakiet startowy:
Dosiadłam się do dziewczyn z Mamy ruszamy, dołączył do nas Adrian – Na dystansie oraz Marcin z Kingrunner’a jako specjalista od gry. Wytłumaczył zasady i zaczęliśmy rozgrzewkową partyjkę. Nie wiem jakim cudem wygrałam, ale pewnie gdzieś po drodze namieszałam. Jak to na maratonie bywa 🙂 To był dobry znak przed główną rozgrywką.
Zasady na pierwszy rzut oka wydają się trudne, ale jedna, dwie partie i już wiadomo o co chodzi. W grze bierze udział od 2 do 4 osób – wtedy ustalana jest ilość kart do gry. Gra wymaga myślenia i odpowiedniej strategii. Niezwykle wciągająca, dlatego czekałam na rundę eliminacyjną.
Marcin Dulnik – Dulnik biega oraz Oswald – Wild for the run. W tej partyjce, jak karta wskazuje, zajęłam 3 – miejsce (jakaś przepowiednia czy co?). Losowaliśmy stoliki więc nie było mowy o grze drużynowej. Liczyłam, że panowie dadzą szansę kobiecie, no ale jak wiemy – to maraton. Tu każdy pracuje na swój wynik.
Przy moim stoliku wygrał Paweł i to on trafił do finału. Oprócz niego wspomniany wcześniej Adi oraz Kuba – 100hr max
I Mistrzem Kingrunnera został Adi, II na mecie był Paweł a III był Kuba
To był bardzo miły wieczór. Dziękuję Polska Biega za zaproszenie, chłopakom z Kingrunner za fantastyczną grę, Pook Pasta za gościnę oraz blogerom za atmosferę! To co? Kiedy powtórka? Ja z przyjemnością potrenuję 😀
Na czym polega gra?
Mamy dwa warianty gry – łatwiejszą i trudniejszą. To wyboru przez graczy.
Zaczynamy od losowania numerów startowych czyli planszy biegacza (to ta moja z 3-ką) z jaką zaczniemy grę. Ta kolejność ma znaczenie. Następnie dobieramy karty biegu. Rozdajemy po 3 dla każdego, wybieramy jedną a dwie kolejne przekazujemy kolejnej osobie i tak do uzbierania 18 szt. To tak zwane “przygotowania do maratonu”. W drugim etapie czyli “start w zawodach” poruszamy się już po planszy wg kart biegu. Mamy też karty wydarzeń , które dotyczą wszystkich zawodników i są odkrywane po każdej rundzie. Po drodze mamy podbiegi, które nas spowalniają, zbiegi, które przesuwają o jedno oczko do przodu; punkty odżywcze, muzyczne i medyczne. Wygrywa osoba, która pierwsza dotrze do mety, ale gdy będą to dwie w jednej rundzie, wygrywa osoba, która ma większy parametr szybkości, potem wytrzymałości.
Dla chętnych wrzucam link do filmiku gdzie wyjaśnione są zasady “z obrazem” 🙂
Zapraszam chętnych na bieganie po planszy 🙂
3 komentarze
janekowalski
28 lutego 2016 at 14:18Bardzo lubię planszówki i karcianki ale moja żona nie chce ze mną grać 🙂 A jak już ją zmuszę to robi mnie do jednej bramki. Czy ta gra ma duży czynnik losowości? Albo inaczej, czy jej losowość ma duży (negatywny) wpływ na układanie strategii przez graczy?
Ola Mądzik
29 lutego 2016 at 11:10i weź tu teraz odpisz poprawnie 🙂 Negatywny nie. Fakt, że wydarzenia, które są obowiązkowe po każdej rundzie dla wszystkich graczy w większości przypadków są negatywne (pobyt w toalecie, mała kontuzja, deszcz),ale są też pozytywne (wiatr w plecy). Po jednej, dwóch rundkach wiesz już jak zaplanować strategię biegu dobierając odpowiednie 18 kart z tych, które trafią do Ciebie losowo 🙂
janekowalski
4 marca 2016 at 12:37Dzięki za info. Sezon urlopowy się zbliża, trzeba będzie kupić na wyjazdy.