

Wyjechaliśmy w piątek po pracy tak, żeby dotrzeć jeszcze na kolację. Zameldowaliśmy się, zjedliśmy i udaliśmy się na spotkanie w kawiarence, gdzie mieliśmy się poznać i zapoznać się z planem naszego pobytu w Spale. Była to świetna okazja, żeby porozmawiać z Michałem na temat Jego przygotowań do maratonów – jak trenuje, w czym biega i jaką dietę stosuje tuż przed startem. Dla nas amatorów takie spotkanie było niezwykle cenne, nie co dzień zdarza się okazja by porozmawiać z tak szybkim biegaczem
W sobotę po śniadaniu udaliśmy się na zwiedzanie stadionu i całego ośrodka. Aneta przedstawiła nam historię ośrodka, opowiadała o biegach, swoich startach. W południe poszliśmy na halę, na której odbyliśmy mocny trening. Zostaliśmy podzieleni na dwie grupy. Udało mi się zakwalifikować do tej mocniejszej, szybszej. Trening w tej grupie wyglądał tak: 1000m w tempie 4:00, przerwa 400m; 600m w tempie 3:50, przerwa 200m, 400m w tempie 3:40, przerwa 600m… zapowiadało się bardzo ciężko, bo założeniem było zrealizowanie go 3 razy… 😉 Daliśmy radę z kolegami, ale wysiłek był ogromny. Dla mnie najcięższa była 3 seria, ale nie chciałam się poddać i ukończyłam trening zgodnie z planem. Potem rozciąganie, po którym każdy marzył tylko o prysznicu i chwili odpoczynku.

Po obiedzie czekały nas dwie atrakcje – ćwiczenia na hali ale już na spokojnie, bez ekstremalnego wysiłku – rozciąganie i seria brzuszków. Do dziś czuję efekt tamtego treningu J Fajnie jest poznać inne, nowe ćwiczenia, które można wykonywać w domu. Aneta tłumaczyła nam jaką partię mięśni w danym momencie rozciągamy odczuwany ból znaczy, że dobrze ćwiczyliśmy. Po kolacji, już dla chętnych, mieliśmy do wyboru – albo saunę albo grotę solną. Ja wybrałam to drugie. Wieczorem spotkaliśmy się, żeby omówić dzień, podpytać trenerów o wskazówki skoro mieliśmy taką okazję, później pograliśmy wspólnie w bilard 😉
Niedziela to jak u większości biegaczy – „long run” czyli długie, wolne wybieganie. Aneta zabrała nas w najbardziej znaną trasę biegową w Spale – „drogę na Konewkę” (od nazwy miejscowości). Trenują tam najlepsi maratończycy i chodziarze z prostej przyczyny – długa droga, z lekkimi podbiegami, oszałamiającymi widokami, co widać na zdjęciach a przede wszystkim jest zamknięta dla ruchu.
Umówiliśmy się na 1h biegu – wolno, swobodnie i bez zegarka 😉 Po rozciąganiu namówiłam ekipę na zrobienie kilku zdjęć. Potem wróciliśmy do hotelu na szybki prysznic i zjedliśmy obiad.
Nasza przygoda ze Spałą zakończyła się, ale wiem jedno – byłam tam po raz 3 i na pewno, jeżeli tylko będę mieć możliwość, będę tam wracać.
Umówiliśmy się na 1h biegu – wolno, swobodnie i bez zegarka 😉 Po rozciąganiu namówiłam ekipę na zrobienie kilku zdjęć. Potem wróciliśmy do hotelu na szybki prysznic i zjedliśmy obiad.
Nasza przygoda ze Spałą zakończyła się, ale wiem jedno – byłam tam po raz 3 i na pewno, jeżeli tylko będę mieć możliwość, będę tam wracać.

Dziękuję Tomkowi Smolarczykowi i firmie Intersport za możliwość spędzenia tego czasu pod okiem takich osób jak Aneta i Michał Kaczmarek. Wiem, że w pełni wykorzystałam ten czas, sporo się dowiedziałam, sporo nauczyłam a kilka rzeczy przypomniałam.

Przy okazji ogłosiłam mały quiz, w którym do wygrania był magnes na lodówkę ze Spały. Pytanie proste – ile km przebiegłam podczas pobytu. Odpowiedź to 25km a nagroda trafiła do Marty Sierżant. Gratulacje!!
No Comments