Ostatnio sporo czytam kryminałów, i kiedy dostałam książkę Becky Wade „Biegiem przez świat” do recenzji, ucieszyłam się. Trochę odmiany mi się przyda, a poza tym jakoś książki biegających kobiet lepiej trafiają do mnie. Może dlatego, że czuje, że mogłabym być taka jak one.
Becky to młoda, utalentowana, dwudziestoparoletnia Amerykanka, która w ramach stypendium Fundacji Thomasa J. Watsona postanawia zgłębić biegowy świat. Stypendium to przyznawane jest raz do roku 40 absolwentom college’ów i przez 12 miesięcy, za określony budżet, szczęśliwiec podróżuje w pojedynkę poszerzając swoją pasję.
Cel jaki postawiła sobie Becky to poznanie różnych środowisk biegowych i rozpoznać co je łączy, a co dzieli. I tak zdecydowała się na:
– Anglię – jak gospodarz letnich igrzysk olimpijskich 2012 i kraj słynący z licznych klubów sportowych
– Etopię – jak miejsce, gdzie rodzącą się niesamowite talenty lekkoatletyczne obdarzone niesamowitą wydolnością
– Nową Zelandię – kolebkę boomu biegowego i słynnych trenerów
– Japonię – słynącą z reżimu cechującego treningi biegowe
– Finladnię – jako kraj, który dwukrotnie w ostatnim wieku bil rekordy w biegu długodystansowym.
Becky opisuje swoje treningi, zachowania ludzi, kulturę, jedzenie pokazując przy okazji jak różni jesteśmy.
Końcówka książki to debiut Amerykanki w maratonie. Nie zdradzę Wam jak jej poszło, ale zachęcam do przeczytania tej książki, bo nie jest to czysta biografia, choć jest trochę jej historii.
To fajny obraz biegania w zależności od warunków, w jakich przyszło nam żyć czy biegać. A może i wy coś znajdziecie tam dla siebie? Coś co dorzucicie do swoich treningów?
No Comments