Książka “Rzeźnik” trafiła w moje ręce dzięki wydawnictwu Galaktyka. Tuż po tegorocznej edycji biegu, która był dość mocno komentowany w internetach. Bardzo chciałam wystartować w 2016 roku, ale najpierw pech w losowaniu, potem moja kontuzja, a w marcu mój partner złamał palec u stopy jeżdżąc na nartach. Widać jeszcze musimy poczekać :-). Po lekturze tej książki jeszcze bardziej chcę wystartować w Rzeźniku. Troszkę mnie nakręciła.
Zacznę od tego, że książka bardzo mi się spodobała. Zarówno treść, jak i styl, jakim jest pisana. Najpierw mamy historię skąd w ogóle wziął się pomysł na bieg i nazwę imprezy. “Rzeźnik” podzielony jest na rozdziały, tak jak dzieli się trasa biegu – na kolejne etapy. Dany fragment książki zaczyna się od historii miejscowości, sięgając np. 1361 roku, jak w przypadku Cisnej, potem opowieść co było w pierwszych latach biegu i tego jak jest dzisiaj. Mnie taka forma bardzo odpowiada.
Nie chcę Wam zdradzać całej książki, ale to niezwykle wciągająca lektura i polecam wszystkim, nie tylko ultrasom czy w ogóle biegaczom. Warto poznać trochę historii Bieszczad i jednego z ważniejszych biegów górskich.
A poniżej fragment, który chyba najbardziej mnie rozbawił: “czytała Krystyna Czubówna”
No Comments