Dzięki uprzejmości firmy ZeroPoint miałam okazję testować skarpetki INTENSE 2S SOCKS WHITE (edycja limitowana) oraz opaski kompresyjne Calf Sleeves OX – CAMO. Pierwsze moja wrażenie jak otworzyłam przesyłkę było “WOW”. Szczególnie opaski mnie zachwyciły, bo sami widzicie, że kolor mają zacny. Od razu zaczęłam układać w głowie, gdzie je przetestuje. Padło na Silesia Półmaraton i … Łemko Trail 30. Skarpety natomiast były ze mną podczas maratonu na Hawajach. Oprócz tego biegałam w nich na dłuższych wybieganiach, a opaski znakomicie sprawdziły się w trakcie lotu na hawajskie wyspy
Sam producent zamieścił u siebie na stronie taką informację:
“Wszyscy wiemy, że nogi mogą być “ciężkie” i spuchnięte podczas i po wysiłku. Jest to rezultat nadmiernego obciążenia zastawek żylnych odprowadzających krew do serca. Używając produktów z kompresją medyczną zastawki są odciążane pozwalając na lepsze odprowadzanie krwi w kierunku serca. Skarpety i nogawki kompresyjne zwiększają ciśnienie w tkankach nóg polepszając krążenie krwi i limfy.
Zero Point używa wyłącznie stopniowej kompresji medycznej we wszystkich swoich produktach. Stopniowość kompresji oznacza iż najsilniejsza kompresja została zastosowana w okół kostki i zmniejsza się ona stopniowo idąc do góry kończyny. Elastyczność oraz poziom kompresji zawsze projektowane są do szczególnych zastosowań. Najwyższej jakości materiały oraz przywiązanie uwagi do najmniejszych detali sprawiają, że produkty Zero Point są wyjątkowo funkcjonalne i użyteczne.”
Co do samej kompresji, to chyba nie muszę Was przekonywać skoro to czytacie. Są różne teorie, ale ja zdecydowanie popieram tą, że kompresja działa. Inaczej nie biegałabym w niej. A Ci, którzy się zastanawiają jeszcze nad zakupem, może przekonam tym tekstem..?
OPASKI
To one zachwyciły mnie od samego początku. Kolor, wzór, ale też jakoś wykonania. Nie mogłam się doczekać pierwszego treningu, żeby zobaczyć czy moje kopytka je polubią. Mam zasadę, że kompresję zakładam powyżej 20km, chociaż ostatnio zdarza mi się też na treningi interwałowe na bieżni.
Zakładanie zarówno opasek jak i skarpet, nie należy do najłatwiejszych czynności. Wiadomo, że ma ona mocno nam trzymać mięśnie i dobrze dobrany rozmiar powinien ciasno nam wchodzić na łydkę. I tak też jest u mnie. Mocno trzyma, ale nie uciska i mam komfort biegania. Czuję, że mam jeden porządny kawałek mięsa, a nie latającą łydkę 🙂 Często miałam problem ze spinającymi się łydkami. W momencie kiedy mam kompresję na nogach, ten problem zniknął. Rozciąganie i rolowanie owszem, ale wierzę, że te opaski działają. Po maratonie mogę spokojnie chodzić, nie mam żadnych problemów mięśniowych. Wyzwaniem na pewno dla mnie jak i dla opasek był udział w Łemko Trail. Niby tylko 30km po górach, ale w warunkach błotnych, gdzie nogi mocno pracowały. Na drugi dzień bez problemów wsiadłam w samochód i wróciłam do Warszawy. Jedyne o co się martwiłam, to czy błoto zejdzie w praniu. Zeszło!
Opaski wykorzystałam też w czasie podróży na Hawaje. Cały lot zajął mi 26h i wierzcie mi, że gdyby nie opaski, nie śmiałabym się na drugi dzień. Nie miałam problemu z krążeniem w samolocie, a po przylocie na drugi dzień wybrałam się na zwiedzanie. Robiłam wcześniej testy w czasie lotu do Tokyo. Raz założyłam kompresję, a raz nie. W tym drugim przypadku nogi mi puchły w samolocie, a komfort chodzenia po przylocie do Polski był zdecydowanie gorszy.
Jeśli się zastanawiacie czy warto brać to ja mówię tak! Warto! Z wyborem koloru tylko nie pomogę 🙂 Ja lubię swoje malinowe 😀
SKARPETKI
Ze skarpetkami miałam zawsze problem. Co zrobić gdy kompresja jest ok a sama skarpeta nam nie pasuje? To była dla mnie zawsze zagwozdka. W przypadku Zeropoint nie miałam tego problemu. Skarpeta mi podpasowała, ale warto na to zwrócić uwagę. No i wiadomo, że niszczy się szybciej niż sama opaska. Skarpety są oznaczone, która jest na prawą, a która na lewą nogę.
Do testów dostałam limitowaną edycję skarpet, ale mnie od razu przypadła do gustu i nie wiem czemu, ale skojarzyła się tak bardzo “narodowo”. To dlatego w Honolulu zdecydowałam się biec w skarpetkach, a nie opaskach. Ale to moje wrażenia. Wiem, że będę dbać o nie by służyły jak najdłużej i jeździły ze mną za granicę.
Co do samej kompresji, to podobne wrażenia jak w przypadku opasek. Trochę trudniej jest je założyć i raczej przybieram pozę siedzącą, niż stojącą. Panowie wybaczcie, ale nam kobietom mimo wszystko jest łatwiej – od lat zakładamy rajstopy 😉 To chyba trochę ułatwia sprawę.
PODSUMOWANIE
Moim zdaniem kompresja działa i wiem, że będę jej używać. Co do testowanych produktów. Przyjemne w dotyku, nic się z nimi nie dzieje nawet po kilkunastokrotnym praniu. Dalej zachowują swój kształt i właściwości. Posiadają dodatkowy panel ochronny na piszczeli. Gdybym miała wybierać to chyba jednak stawiałabym na opaski. Wtedy macie możliwość doboru skarpet, które lubicie. Z drugiej strony – wszystko w jednym ma też swoje plusy. Kompresja działa “po całości”, nie ma przerw między skarpetką a opaską. I nie musimy się martwić czy dobrze dobraliśmy kolorystycznie jedno do drugiego 😉 Znam też taką teorię, że skarpetki trzeba prać po każdym bieganiu (wiadomo), ale opaski nie ma już tej konieczności. Tu zostawiam Wam wybór.
Co tu dużo mówić – lubię je i wiem, że pojadą ze mną na maraton do Barcelony.
Materiał: 75% Nylon, 25% Lycra
Poziom kompresji: HARD (20-30mmHg)
No Comments