Ten wpis chciałam napisać już dawno. Siedział z tyłu głowy i dobijał się, żeby wyjść na świat. A ja zastanawiałam się nad jego kształtem. Od czego zacząć? Od kogo zacząć, gdy każdy jest ważny dla mnie…
Mariusz… Bez niego nie byłoby w ogóle tego projektu. To On namówił mnie na losowanie w Tokio. Był ze mną na maratonie w Berlinie, Chicago i w Nowym Jorku. Wspierał cały czas. Od roku jest też moim trenerem. I najważniejsze – jest moim przyjacielem. Kiedy potrzeba ustawi do pionu, innym razem pocieszy czy da kopniaka w tyłek, jeśli jestem zbyt marudna czy leniwa. Dziękuję Ci za to wszystko, co dla mnie robisz!
Moi Rodzice, moja Rodzina. Wspierają mnie cały czas. Cieszyłam się, kiedy oboje, Mama i Tata, pojechali na maraton do Berlina. Cudowne uczucie w takim momencie mieć Ich obok siebie. Widok mojej Mamy krzyczącej przed Bramą Brandenburską tak głośno, że ją usłyszałam jest nie do opisania. Siostra, która razem z dzieciakami stała w deszczu na Półmaratonie Kieleckim, złapała mnie za serce. Kocham Was i dziękuję za to, że jesteście!
Ania Jakubczak – prowadziła mnie przez pierwszy rok projektu. To Ona nauczyła mnie biegać na śródstopiu – do dziś pamiętam kilka zdań jakie usłyszałam w trakcie wspólnych treningów i mam je w głowie; Mimo, że nasze drogi się rozeszły, uważam, że to utalentowany sportowiec, niesamowicie ciepła osoba i dobry trener. Dziękuję Aniu za te cenne wskazówki, godziny pracy i wspólne treningi. Jeśli ktoś będzie kiedyś podziwiał moją technikę biegu, to wiedz, że to Twoja zasługa 🙂
Swoje pierwsze kroki biegowe w grupie stawiałam w Golden Team i często na biegach startuję w ich barwach. To tu poznałam Mariusza, czy innych biegowych przyjaciół jak JoAsię czy Krzysia, którzy cały czas mnie wspierali i mocno kibicowali. Robert, który przeszedł na “zieloną stronę mocy”, udzielał rad i często razem biegaliśmy rozmawiając o projekcie.
Od dłuższego czasu jestem koordynatorem jednej z grup w Night Runners. Tu biegowych szaleńców nie brakuje, którzy często po nocach siedzieli i dodawali otuchy, gdy ja byłam daleko sama i zestresowana. Dzięki kochani za to, że mogłam Was poznać i każde ciepłe słowo. To mniej ciepłe też 🙂 Albatrosy – wiecie jak jesteście bliscy mojemu sercu?
Na samym początku projektu los dał mi poznać innych wariatów biegowych, z Lublina. Grupa Insane Runners nie jest normalna, ale czy ja bym się z normalnymi zadawała? 🙂 Motywowali na Garmin Connect, gdzie musiałam specjalnie dla nich założyć konto, by mogli śledzić, podglądać, analizować. Gdy ja biegłam w Tokio, Włochaty jeździł na rowerze taki sam dystans by dać znak, że jest ze mną. Takie rzeczy budują.
Paweł – Tobie bardzo dziękuję, że mogłam Was poznać i za to wszystko, co dla mnie zrobiłeś. Wiesz jak ważne to było, szczególnie w trudnych chwilach.
Tomek – dzięki za wskazówki i pamiętaj, że Boston będzie Twój 🙂
W Drużynie Bartka biegam od 2013. Koszulka mocy była ze mną na wszystkich maratonach World Marathon Majors. Takiej siły jak jest w tej ekipie nie widziałam nigdzie indziej. Fantastyczni ludzie. Dziękuję, że mogę być częścią tego cudownego zjawiska.
Dziękuję moim sponsorom.
W pierwszej kolejności powinnam podziękować pracodawcy – firmie Play, bo to dzięki niej miałam fundusze na maratony – pensja na czas i premia 🙂 A mając fajnych szefów jak ja, to i urlop mogłam wziąć wtedy, kiedy był mi potrzebny.
Firmie TomTom za szybką reakcję na mojego maila z prośbą o wsparcie i że byli przez cały czas trwania projektu. Być Ambasadorką TomToma to mega fajne uczucie. Dzięki, że byliście przez te dwa lata ze mną.
Wojtkowi z Nessi bardzo dziękuję za zaufanie. Uwierzyłeś we mnie, a ja wierzę w to, co Ty robisz i może dlatego tak fajnie nam się współpracowało. To od Nessi miałam żółtą charakterystyczną koszulkę z kieszonką z tyłu na flagę. Kto jeszcze nie próbował odzieży to ja polecam. Dobre bo Polskie 🙂
Od samego początku “jechałam na paliwie” Agisko. Podpasowały mi te żele pod każdym względem i mimo, że próbowałam różnych innych.. wracałam zawsze do tych.
Od firmy BV Sport miałam opaski kompresyjne, które były nieodzownym elementem mojego stroju na maraton. Cudowne i nie zamieniłabym na inne.
Michał – dzięki, że zadbałeś o mnie 🙂
Poza tym były ze mną firmy, które dbały o:
Shock Absorber – mój biust 🙂
Galaktyka – “edukację biegową”
Magnesia – moje nawodnienie
New Balance – dobre samopoczucie. Kto zna Mateusza, wie ile ciepła i pozytywnych emocji ma ten chłopak i jak potrafi “siać dobro”.
Dziękuję Wam każdemu z osobna, za ciepłe słowa, smsy, wiadomości i komentarze na facebooku. Nawet nie wiecie ile to daje mocy, gdy się jest samemu tysiące kilometrów od domu, w stresie, z głową pełną nadziei i obaw. Blogerom, których podczytywałam, za cenne rady a Bartkowi (warszawskibiegacz.pl) szczególnie za Boston i rady jakie dostałam.
2 komentarze
TomekM
31 grudnia 2015 at 13:21Trzymalem kciuki za powodzenie projektu i trzymam je nadal za nowe pomysły. Zdrowia Ci życzę, o resztę zadbasz sama 🙂
Ola Mądzik
4 stycznia 2016 at 09:46Bardzo Ci dziękuję i Twoje wsparcie naprawdę czułam. Ciesze się, że mogłam Cię poznać. Nie wiem czy wiesz, ale ja liczę się z Twoim zdaniem i biorę je sobie do serca. Jak wtedy w Kazimierzu z podbiegami. W Bostonie bardzo mi to pomogło. Dzięki za wszystko!