Też tak macie, że przy treningu z przebieżkami/interwałami/rytmami zapisujecie sobie co i jak? U mnie zawsze rodzi się strach że gdzieś przy natłoku endorfin zapomnę co mam do zrobienia, że gdzieś pomylę się w liczeniu więc ściągawka to dobra rzecz. Znam takich co cały trening zajmują głowę przeliczaniem. Zdecydowanie wolę “ściągawkowe” rozwiązanie.
W planach była Agrykola. Idealnie 6km do celu, przebieżki na stadionie i powrót z podjazdem autobusem. Ale jak ktoś nie ma w głowie….to ma w nogach. Karta miejska została w domu więc wybrałam się na swoją starą, 10km trasę. Nogi już wiedzą, w którą stronę biec. Takiej serii czerwonych świateł dawno nie miałam a do tego bliskie spotkanie z psem bez smyczy i kagańca. Dopiero jak nastraszyłam pana usłyszałam “przepraszam” i mogłam biec dalej. Idealnie wstrzeliłam się na przerwę 1’40” 🙂
W sumie wyszło 11km w przyzwoitym średnim tempie 5:23 i czasie 59:10. Rozciąganie i można wracać do domu. Z niecierpliwością czekam na sobotnie wybieganie po moim kochanym kieleckim lesie 😉
6km OBW1 + 8×20″ w przerwie 1’40” + 2km OBW1
No Comments